sobota, 3 października 2015

Planszówki na narodowym



Dziś mam dla Was coś innego. Recenzję kolejnych 4 gier się piszą (gdzie tam, leżą na biurku te pudełka, zdjęcia nawet nie zrobione, ledwie plusy i minusy w punktach powypisywane choć trochę). Dlatego postanowiłam opowiedzieć trochę o tym co się dzieje w świecie gier planszowych. Konwentów jest mnóstwo, ale dopiero dziś spacerując między salami i patrząc na graczy uświadomiłam sobie, że warto będzie podzielić się swoimi spostrzeżeniami również na temat spotkań społeczności graczy.

Planszówki na narodowym 2015 to festiwal gier planszowych, mający miejsce w Warszawie. Stowarzyszenie "Rozwiń się" zajęło się organizacją, choć wydarzenie było też wspierane przez PGE, które jest sponsorem stadionu oraz przez samą Warszawę.

Już przy wejściu było stoisko z grami. Akredytacja minęła błyskawicznie - wejściówki były darmowe. Jednak mimo to rozdawano identyfikatory z numerami (miałam #4888). Wejściówki były wielokrotnego użytku, co oznaczało, że jeśli chciałeś wyjść na chwilę na błonia i zjeść coś z tamtej oferty gastronomicznej musiałeś zdać identyfikator a gdy wracałeś dostawałeś nowy. Nie brzmi to jak duże utrudnienie, ale warto zauważyć, że na turnieje zapisywało się nie imieniem i nazwiskiem tylko właśnie numerem wejściówki. Generowało to niepotrzebny chaos w organizacji zawodów. Jednak dojdziemy do tego.

Piętro było podzielone na sektory. W środkowym mieliśmy strefę sklepową. Wydawnictwa prezentowały swoje gry, tłumaczyły zasady i zachęcały do zagrania. Bardzo pozytywnie zaprezentowały się takie stanowiska jak tactic, rebel, phalanx oraz planeswalker.Obsługa była super miła i zorientowana w ofercie (na Sekary czekamy do 14.10!). Można było podyskutować o grach, doradzić się. Szczególnie miła Pani na stanowisku tactica cierpliwie tłumaczyła zasady poszczególnych gier. Granna dla młodszych dzieci przygotowała upominki w postaci koron. Wiele wydawnictw za sponsorowało też paczki dla szkół (szkoda, że tylko dla szkół a nie też placówek wychowawczych lub ośrodków wsparcia).

Pozostałe sale zastawione były rozłożonymi grami, gdzie można było skorzystać i pograć z nowymi ludźmi i w nowe tytuły. Talisman ze wszystkimi dodatkami rozgrywany w 5 osób wyglądał prawdziwie majestatycznie ;) Jednak może trochę więcej o organizacji. Ciekawym doświadczeniem było to, że większość wolontariuszy oraz członków obsługi to były dzieci. Z jednej strony to urocze, wszak gry mogą łączyć pokolenia. Młodzież rozdawała ulotki, młodzież przyjmowała zapisy na konkursy, młodzież zarządzała identyfikatorami. Konkursy nie miały kategorii wiekowej. Było to nieprzyjemnym doświadczeniem. Widziałam, że wiele rodziców, którzy przyszli z dziećmi bardzo się zapaliła by grać a potem gdy okazywało się, że są jedynymi dorosłymi przy stoliku po prostu rezygnowali. Podczas zgłaszania się na Dobble wolontariuszka dzieliła nas na stoliki i pomyślałam, ze warto spróbować wziąć udział w tych konkretnych zawodach. Jakim rozczarowaniem okazało się odkrycie gdy weszłam do sali i okazało się, że każdy siada gdzie popadnie. Dorosły mężczyzna trafił do tego samego stolika, co dziecko, które bez asysty mamy nie ogarniało gdzie należy pójść. Przy moim stoliku dwie dziewczynki były zestresowane i stwierdziły, że "z dorosłymi nie ma co grać, i tak przegramy" co oczywiście zepsuło zabawę mnie oraz innej dorosłej kobiecie przy tym samym stole. Pozostawiło to pewien niesmak.

Piętro niżej była wypożyczalnia gier! Bardzo podoba mi się ten pomysł. Jedna z pierwszych firm, które to wprowadziły to wydaje mi się, że dragonus, którego niestety zabrakło na tym wydarzeniu. A szkoda. Gry planszowe są drogie, zatem przed zakupem fajnie jest mieć możliwość zagrania w parę partii -zatem wypożyczalnia gier jest idealną opcją dla osób, które nie chcą wydać dużych pieniędzy a nie do końca ufają recenzjom. Przyznam, że sama lubię zapoznawać się z cudzymi opiniami przed zakupem gry, choć przyznam, że zdarzyło się, że czytała przychylne opinie a potem po prostu zawodziłam się na grze. 

Podsumowując- festiwal planszówkowy odwiedziło wiele osób, było 4 partnerów, 35 wystawców, 19 współpracujących podmiotów. Organizacja pozostawia dosyć dużo do życzenia, jednak sam pomysł na spotkanie dużej liczby graczy w jednym miejscu i udostępnieniu im jak największej ilości planszówek wyszedł przyjemnie. Podobały mi się sale dla graczy, sala z zabawkami terapeutycznymi. Kąciki z grami, wykraczających poza planszówkowy mainstream ;) Plusem jest tez alternatywny sposób spędzenia czasu w sobotę. Czas spędzony z przyjaciółmi lub rodziną przy wspólnej zabawie sprawia, że nie można żałować tych paru godzin spędzonych na Stadionie Narodowym.

A tutaj trochę zdjęć, które zrobiłam:














I gratis! Osobiście narysowany bazgrol gdy czekałam na zawody w Dobble.

Tak mi przyszło na myśl, gdy dotarło do mnie, że Warszawa dofinansowuje ten event. Zatem, czemu nikt nie narysował syrenki przy grach?! Tutaj Sawa zachęca do partyjki Kalahy. Nie wińcie mnie za jakość, wińcie mój brak talentu ;)



Rarianna


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz