niedziela, 30 grudnia 2018

WIOCHMEN 2 - na wesele wio!


Jak to się stało, że nie opisałam jednej ze swoich ulubionych gier? Nie mam pojęcia. Wytłumaczeniem mogą być tylko czary, starcza skleroza i więcej czarów.

Normalnie nie przepadam za grami z dużą losowością. Pierwsza gra z tej serii urzekła mnie głównie tłem humorystycznym i możliwością rzucania flaszką w dzieci innych graczy (in game oczywiście, wyłącznie in game). Druga zostawiła to, co niezaprzeczalnie fajne, czyli klimat, stylistykę gry. Po czym rozszerzyła o dodatkowe zasady.

Gustowny berecik dołączany do gry!
Super furman wdziewa taki o to berecik i jesteśmy gotowi do gry. Twórcy wprowadzili zróżnicowane moce postaci, co ciekawie urozmaica grę, wprowadzając do niej nieśmiały element strategii w planowaniu ruchów i korzystaniu z zasobów. Odświeżyli również szatę graficzną! Teraz jest to kolorowa karcianka z solidnie wykonanymi żetonami. Dużo nie ma co tu pisać. Negatywna interakcja, prostota i zabawny klimat sprawiają, że to świetna pozycja jako przerywnik lub na imprezę. Ja polecam.




Rarianna

wtorek, 25 grudnia 2018

BETRAYAL... - zdradliwa kooperacja


Tyle wolnego czasu, który można spożytkować na przyjemności ^^ Dlatego my usiedliśmy do naszej półki wstydu i wzięliśmy na warsztat zamówione na zeszłą gwiazdkę Betrayal at house on the hill. Cóż to było za marnotrawstwo czasu! Jak mogliśmy pozwolić by tak cudowna gra kurzyła się niemal rok na półce zamiast leżeć rozłożona na stole?!

Nie mogliśmy znaleźć tokena pieska, więc użyliśmy suwaka ^^' 

Fabuła gry opowiada o grupce znajomych, która wchodzi do nawiedzonego domu na wzgórzu bu odkryć jego tajemnice. Zaczynamy od miłej kooperacji opartej na eksploracji i rozwijaniu postaci. w pewnym momencie następuje pora 'nawiedzenia'. Nie musi to być konkretnie nawiedzenie. Właściwie dowolne przeistoczenie się w głównego złego. Jedna z osób, staje się tym złym. Może to być szef kultystów, może to być władca zombie, który zamordował postać tego gracza. W tym momencie już gramy w klasyczną grę asymetryczną. Jeden gracz z minionami kontra reszta. Gra oferuje wiele scenariuszy z klimatycznymi opisami. Wyczuwalna jest też równowaga sił. Twórcy gry dobrze przemyśleli rozkład sił. Grając w tę grę czuję się jakbym odtwarzała historie z klasycznych horrorów.

Jednak jak to mówią: nie ma róży bez kolców i planszówki bez wad. Tu jest podobnie. Jakość wykonania elementów gry jest frustrująca. Dużo pisałam o tym tutaj, ale teraz po kilku partiach mogę w pełni świadomie stwierdzić jak niepraktyczne są plastykowe suwaki, które niestabilnie trzymają się krawędzi cienkich kartoników postaci. Kartonowe kafelki są cienkie i już widać, że szybko będą się strzępić na krawędziach. Z resztą kilka znaczników jest już naruszona a ledwie zostały wyjęte z wypraski! Gumowate brzydkie figurki przyprawiają o koszmary (ale może to element budujący nastrój?).

Mimo słabej jakości wykonania gra mnie totalnie urzekła i wiem, że teraz na długo będzie królowała na naszym stole :)

Rarianna

poniedziałek, 26 listopada 2018

PIES, SZAKAL I HIPOPOTAM



Ta pięknie wykonana fajansowa plansza ze szklanymi inkrustacjami w kształcie hipopotama znajduje się obecnie w kolekcji muzeum Luwr, w Paryżu. Niestety nie znamy okoliczności odnalezienia zabytku, więc poza tym, że pochodzi z Egiptu reszta pozostaje okryta starożytnym całunem tajemnicy. Przez nieznaną proweniencję datowanie nastręcza problemów. Szacuje się,że zabytek pochodzi z VII - IV w. p.n.e.

Gra jaką reprezentuje jest znana pod kilkoma nazwami: gra palma, psy i kojoty, 58 otworów.
Jest to klasyczny przypadek gry wyścigowej, gdzie celem było przeprowadzenie swojego zestawu pionków (najczęściej 5) od startu do mety na podstawie wyniku rzutu na patyczkach.

Rarianna

wtorek, 20 listopada 2018

SZACHY SANODMIERSKIE


Praca na wykopie wre ;)

W sierpniu miałam możliwość pracować na wykopaliskach w Wilczycach, w powiecie sandomierskim. Miejscowość czarująca, jednakże z opisem zabytku przeniosę się do pobliskiego Sandomierza. Na zamku, w muzeum okręgowym znajduje się jeden z najciekawszych zestawów szachów w Europie! Te datowane na XII wiek figury z poroża jelenia znalezione zostały w półziemiance z osady wczesnośredniowiecznej, umiejscowionej współcześnie mniej więcej naprzeciwko kaplicy Męczenników kościoła św. Jakuba.

zdjęcie ze strony http://zamek-sandomierz.pl

To ważne znalezisko z kilku następujących powodów: jest to prawie pełen komplet! Brakuje jedynie 3 pionów. Jednak nawet ciekawsze jest miejsce znaleziska. Zwykłe domostwo, niewyróżniające się niczym spośród innych budynków mieszkalnych. Nasuwa to przekonanie, że gry typu szachy nie były zarezerwowane dla osób o wyższym statusie jak duchowni, dworzanie bądź rycerze.
Na pewno zwróciliście uwagę, że są same białe. To nie przypadek. Uważa się, że odróżnieniem stron grających miała być głębokość wykonanego ornamentu, czyli wydrążonych oczek oraz rytych linii. Figury nie przekraczały wysokością 25 mm, co sugeruje, że możemy mieć do czynienia z zestawem podróżnym. Prawdopodobnie zestaw noszony byłby w skórzanej sakiewce, którą można rozłożyć a na niej znajdowała się szachownica.

zdjęcie ze strony http://zamek-sandomierz.pl

Rarianna


środa, 14 listopada 2018

TUHO - łuczników sposób na nudę


Wystawa o grach i zabawach Azji niestety już zakończyła swoją misję edukacyjną. Ja jednak ciągle jestem na straży! Ostatnio dużo się działo. Przygotowania do BGSC w maju, zajęcia w muzeum zajmowały mi ostatnio cały wolny czas, co niestety odbiło się na blogu.

Dlatego dzisiaj, w ramach swojego powrotu, opowiem wam o popularnej azjatyckiej grze zręcznościowej! Wywodzi się najprawdopodobniej ze środowiska wojskowego, gdzie łucznicy w przerwach między zadaniami by przełamać nudę wymyślili tę grę.
Ta starożytna imprezówka polega na rzucaniu strzał z pewnej odległości do jakiegoś pojemnika. Może to być np. zdobiony dzban. Jeśli strzała wpadnie do środkowego otworu należą się 3 pkt, jeśli do któregoś z bocznych - 1 punkt.

W chińskiej Księdze Praw wzmianka o tej grze wspomina również zwyczaj wypijania kolejki przy okazji trafienia do głównego otworu. Podczas grania z dziećmi równie dobrze można sobie przygotować lemoniadę by tradycji stało się zadość ;)


Rarianna

P.S. A jeśli chcecie wesprzeć biednego archeologa to proszę kliknijcie tutaj.

sobota, 6 października 2018

S.P.Q.RISIKO - ryzyko w antycznym Rzymie

źródło: boardgamegeek.com

Po ciężkiej pracy, polegającej na odkrywaniu tego, co pozostało z antycznego Rzymu przyszedł czas na odpoczynek przy.... walce o dominację nad światem w antycznym Rzymie! Najlepiej. Gotowi na relacje z napisanych na nowo wojen punickich? ;)


Wraz ze swoją zieloną armią byłam gotowa by poszerzyć granice znanego Rzymu i zdobyć panowanie nad całym ówcześnie znanym światem! Jak to w grach z area control inni gracze stanowią problem. Można oczywiście posmakować trochę prawdziwej polityki gdy knujemy z innymi graczami, by zniszczyć wspólnych wrogów a następnie zdradzamy by przejąć ich niepilnowane prowincje. Ach łezka się w oku kręci na myśl o tych wszystkich straconych przyjaźniach...


A teraz więcej o samej grze. Jest prosta do nauczenia się. Są raptem 4 opcje akcji do wykonania, ale mechanika walki mi się nie podoba. Mogę mieć niesamowicie ufortyfikowaną prowincję, ale do szturmu i tak nie mogę wysłać więcej niż 3 oddziałów. Do tego walki zależą od kostek! Już wolałabym by rozwiązali walki tak, jak zrobili to w Sid Meier's Civilization: the board game. I tak wiem, że Risk to stara gra. Jest swego rodzaju klasykiem gatunku. Z tego powodu cieszę się, że ją poznałam. Figurki też były retro, wykonane z marnej jakości miękkiego plastyku, ale myślę, że to akurat nadawało grze uroku.

Do niezaprzeczalnych plusów należy klimat! Poprawnie nazwane prowincje i walki o starożytny świat niesamowicie działały mi na wyobraźnię! Włosi bardzo ładnie zaadaptowali słynną grę do swoich realiów historycznych i wyszła im przyzwoita pozycja strategiczna. Może do moich ulubionych nigdy się nie zaliczy (bo kostki - wolę Alchemików), ale na pewno będę ją ciepło wspominać.

A co wy myślicie o odgrzewaniu starych tytułów? Jest sens, czy lepiej skupić się na nowych grach w zupełnie nowej jakości? Graliście w jakieś klasyki oprócz monopolu?
Semper invicta i oby los zawsze wam sprzyjał.


Rarianna

poniedziałek, 17 września 2018

ARTEFAKTY 2018 - czyli co się działo na pruszkowskim festiwalu archeologicznym

grafika z mshm.pl

Jesień! A wraz z jesienią przychodzi pora na najsłynniejsze archeologiczne festyny. W zeszłym roku brałam aktywny udział w festiwalu biskupińskim Bogowie Wojny a tym razem postanowiłam odwiedzić kolejny w położonym niedaleko Warszawy Pruszkowie.

ArteFAKTY nie jest nowością w rekonstrukcyjnym kalendarzu. To młoda inicjatywa, która swoją pierwszą odsłonę datowała na 2016 rok, gdzie można było zobaczyć m.in. inscenizację rzymskiego ślubu.

Też bym się przejechała palankinem ^^.
Zdjęcie z mshm.pl
Ale może więcej o tegorocznej edycji :) Większość festiwalowych stoisk umiejscowiona była w parku Potulickich. Mieliśmy tam możliwość oglądania inscenizacji, prelekcji m.in. na temat ubioru rzymskiego. Wśród wystawców prezentowały się takie zawody jak skryba z woskowymi tabliczkami, gladiatorzy (panowie biegali półnago a było zimno!), tkaczka, która tłumaczyła technikę bardkiem i tabliczkami oraz wiele innych, naprawdę cudownych kramów. Moje serce szczególnie urzekła wystawa muzycznych instrumentów, bo wszak, czy muzyka nie jest najlepszym wyrazem uczuć? To słyszalne, zapisywalne w nutach emocje.

Zielnik tuż przy kuchni, gdzie szykowano ucztę. 
Ae czy były gry?! Fear no more cuz Rarianna is here! Hellas et Roma postawiło poprzeczkę na naprawdę wysokim poziomie! Nie boję się stwierdzić, że w porównaniu z zeszłorocznym Biskupinem ten kremik był znacznie lepszy. Rekonstrukcje zachwycały szczegółami oraz jakością wykonania. Ba! Byłam w stanie zidentyfikować, które dokładnie zabytki przerabiali (jeden z nich nawet miał miejsce w moim licencjacie <3).


Cudowna rekonstrukcja Merels. Może negocjowałabym z niebieskim kolorem, ale roślinne motywy tak ładnie pasują do epoki a szklane paciorki mamy nawet potwierdzone archeologicznie z Pompejów!


To jest tylko model zabytku, bo na takim maleństwie nie dałoby się za bardzo zagrać, chyba, że ktoś jest wielkim fanem miniaturyzacji. Etruskie pozostałości sugerują, że Penta Grammai były pełnoprawnymi stoliki. Ten konkretny, wnioskując po ptakach wymalowanych na bokach oraz zagłębieniach od góry wzorowany był na planszy znalezionej na nekropoli Kerameikos. 


Nawet egipski senet znalazł się wśród naprawdę dużej kolekcji gier. Niektórzy uważają, że patyczki, którymi się rzucało, były z jednej strony wybrzuszone. Jakby patyczek o okrągłym przekroju rozłupać na dwa, więc do tego miałabym pewne uwagi. Ale ogólnie bardzo ładnie wykonane. Aż ma się ochotę usiąść i spróbować odprowadzić ducha na drugą stronę!

Gier i zabawek było oczywiście znacznie więcej, dlatego zalecam by i muzeum, i grupę rekonstrukcyjna Hellas et Roma obserwować i czychać na nowe eventy z nimi w roli głównej. Warto. Nie pożałujecie. Ja tymczasem uciekam do swojej rekonstrukcji gry Królewskiej z Ur.
Jeśli macie ochotę zagrać w planszówkę z czasów 3 dynastii sumerów, to zapraszam tutaj.

Rarianna

środa, 12 września 2018

XIANGQI - SZACHY Z DALEKIEGO WSCHODU



Nie tak dawno, bo na początku września na warszawskim Bemowie odbył się festiwal kultury wietnamskiej. Jako, że dzień piękny i słoneczny, to aż zachęcało by wyjść z domu i spędzić go przyjemnie w terenie.

Wśród zupełnie uniwersalnych atrakcji jak dmuchane zamki i zjeżdżalnie, czy malowanie twarzy można było odwiedzić całą masę stoisk, na których każdy znalazłby coś dla siebie. Przepięknie zdobione ao dai, koncerty z ludową muzyką czy pokazy sztuk walki mogły zadowolić nawet najwybredniejszych odwiedzających. Dookoła unosił się zapach smażonego makaronu z warzywami. Mmm... przyjemne wspomnienia. Nie będzie jednak zaskoczeniem, gdy przyznam, że najbardziej skusiła mnie w opisie wydarzenia wzmianka o narodowych grach!

Jak widać - emocje wzięły górę i nie można było siedzieć przy rozgrywce!
Trudno było ich znaleźć! Tyle stoisk tak pięknie wyeksponowanych a w cieniu drzew ukrytych kilka stolików z rozłożonymi planszami i w dodatku otoczone szczelnie tłumem ludzi. W końcu udało nam się dopchnąć do stolika by zobaczyć co też Wietnamczycy uważają za swoją narodową grę.
Xiangqi, bo o tej grze mówimy, to pochodna chińskich szachów, o których najwcześniejsze wzmianki pochodzę z I w. p.n.e. W drugiej połowie VI w. p.n.e. cesarz Wu opisał zasady gry w swojej książce, nadając jej tematykę astronomiczną. Sama gra nazywana była grą w słonia lub grą figur. Tłumaczenie nie jest jasne. Znak opisujący oba te słowa był taki sam i czytało się go w ten sam sposób.


Z drugiej strony, badający historię szachów Murray uważał, że mogła występować więcej niż jedna gra pod nazwą xiangqi. I sama gra astronomiczna jest bardziej kategorią. Obecni badacze nie wypracowali sobie jednego zdania na ten temat.
Za panowania dynastii Qing w Chinach zapanował ekonomiczny i kulturowy dobrobyt i na ten własnie okres datuje się przeniknięcie szachów do Wietnamu.

Brakowało mi zabaw ludowych. Na festiwalu było tylko kilka stolików z szachami.


Rarianna

środa, 8 sierpnia 2018

KÓŁKO, KRZYŻYK, PIASEK I DUŻO KAMIENI

Codzienny widok z miejsca pracy

Ostatnie tygodnie spędziłam w terenie. Głównie na wykopaliskach, ale też pojeździłam trochę po okolicznych muzeach by poszukać przykładów starożytnych gier. Gotowi?

Już pierwszego dnia czułam, że to stanowisko ma mi do zaoferowania dużo niespodzianek. Między zupełnie niesamowitymi znaleziskami jak przykłady rzymskiego, kolorowego szkła, odsłonienie mozaiki w miejskich termach, czy pięcio-kolumnowy portyk w odkrytej bazylice (sic!). I właśnie ta bazylika miała dla mnie najprzyjemniejsze odkrycie.

Moja pierwsza plansza <3
plansza znajdowała się na dużym głazie tuż za wejściem na teren bazyliki. Jak wiadomo, bazylika w czasach antycznych nie pełniła roli sakralnej. Była miejscem handlowo- sądowniczym. Zatem umiejscowienie planszy w takim miejscu byłoby zupełnie zrozumiałe.
Już widzę znudzone żony, grające w kółko i krzyżyk, podczas gdy mężowie popisują się swoimi umiejętnościami oratorskimi i robią interesy. 

W Rzymie gra ta była znana pod nazwą terni lapilli, co można przetłumaczyć jako trzy kamienie. Nazwa niezbyt przewrotna, ale była to zwyczajowa praktyka by gry nazywać albo od części składowych lub od warunków zwycięstwa. Więcej o samej grze można przeczytać tutaj (jest też możliwość zagrania w owocową wersję! <3 ). Zachęcam :)


Rarianna

poniedziałek, 9 lipca 2018

KARAWANA - postapo gra z gry


Gry, gry nigdy się nie zmieniają... no może trochę, ale sama ich cel istnienia jako metoda spędzania wolnego czasu i porównywania swoich zdolności intelektualnych, zręczności czy szczęścia już nie. Dlatego tworząc Fallout: New Vegas autorzy dodali kilka minigier do swojego tytułu. Oprócz typowo hazardowych gier jak blackjack czy ruletka pojawiła się ich autorska gra - Karawana.

Zdjęcie użytkownika Caravan (Game Card in Fallout New Vegas).
Źródło: facebook.com

Jest to dość prosta "kolekcjonerska" karcianka wymagająca jednak trochę liczenia i planowania. Prosta ze względu na zasady. "Kolekcjonerska" bo w przedstawionym świecie karty do gry są towarem deficytowym. Wymagająca liczenia i planowania, ponieważ wymaga podejmowania sporej ilości decyzji i pilnowania liczb, swoich i przeciwnika.

W najprostszym skrócie gra polega na budowaniu stosów kart, zwanych karawanami właśnie, tak by suma wartości kart w stosie zawierała się w określonym przedziale, między 21 a 26. Wygrywa gracz który wyprowadzi więcej karawan, ale gra się kończy wraz z wyprowadzeniem trzeciej karawany.

Setup

Przygotowanie do gry może być początkowo trochę czasochłonne, ponieważ każdy z graczy musi uzbierać swoją talię, która powinna składać się z przynajmniej 30 różnych kart. Tutaj różne znaczy tyle, że awers i rewers nie mogą się powtarzać naraz. Więc jak ktoś bardzo lubi siódemki pik, może zbudować talię z samych siódemek pik, tylko każda musi mieć iny rewers.


Karty zasadniczo dzielą się na dwa rodzaje, numeryczne i figury.
Karty numeryczne to karty od asa do 10  i w grze mają analogicznie wartość od 1 do 10. Prosto :)
Z figurami jest już trochę bardziej skomplikowanie:

  • Walet - zagrany na dowolna numerowana karte usuwa ja z gry razem z innymi zagranymi na nia kartami.
  • Królowa - może być zagrana tylko na ostatnia kartę w karawanie, zmienia kolejność karawany i kolor ostatniej karty na swój
  • Król - podwaja aktualna wartość karty na która jest zagrany. UWAGA: dwa króle zwiększają wartość karty 4 razy, 3 króle - 8 razy itd.
  • Joker - Zagrany na asa usuwa wszystkie inne karty w kolorze asa, zagrany na inna kartę numerowana usuwa wszystkie inne karty o tej samej wartości nominalnej.

Działanie jokera. Zakrzyżykowane karty zostaną usunięte po zagraniu Jokera


Początek

Grę zaczyna się poprzez dobranie 8 kart na rękę i zainicjalizowanie trzech karawan używając do tego po jednej karty numerycznej na karawanie. Tak powinien powstać układ 3 par karawan, których rozmieszczenie jest już niezmienne.
Jeśli zdarzy się tak, że w początkowych 8 kartach nie ma kart numerycznych, gracz odrzuca karty z ręki i dobiera kolejne z talii, aż trafi na numeryczną.
Przykładowe rozstawienie początkowe

Rozgrywka

W trakcie gry gracze naprzemiennie wykonują swoje akcje. Akcją tutaj może być zagranie lub odrzucenie karty z ręki albo odrzucenie całej swojej karawany. Na ręku zawsze ma się 5 kart, jeśli jedną się użyje lub odrzuci, dobiera się kolejną. Przy odrzucaniu karawany nie dobieramy karty.

Budowanie karawany

No to teraz wróćmy do głównego celu gry.
Każdy gracz próbuje zbudować jedną z 3 karawan. Każda z nich ma swoją konkurencyjną karawanę u przeciwnika.
Karawanę buduje się poprzez dokładanie kart w określonej kolejności, tak aby kolejne numery kart były ciągle rosnące bądź malejące, nie można zagrać karty o takiej samej nominalnej wartości jak poprzednia. Na początku rozgrywki karawany nie mają określonego kierunku, dopiero dołożenie drugiej karty określa kierunek, który jest ważny aż do końca gry, usunięcia karawany albo zmiany kierunku.
Zmiana może nastąpić w dwóch przypadkach:

  • Zagranie damy
  • Zagranie karty w przeciwnym kierunku, ale tym samym kolorze

Górny gracz zmienił kierunek karawany dokładając kartę w tym samym kolorze. Dolny gracz zdublował wartość 10.

Karty specjalne (figury) mogą być zagrywane tylko na karty numeryczne, zarówno swoje jak i przeciwnika, przy czym można zagrywać wiele kart specjalnych na jedna kartę numeryczną.
Dolny gracz usuwa Waletem dziesiątkę z dublującym ją Królem zagranym przez przeciwnika.

Wygrana

Koniec gry następuje w momencie, gdy z każdej konkurującej pary jedna karawana będzie gotowa do wyruszenia. Za gotową karawanę uznaje się, taką której wartość znajduje się w przedziale 21-26 włącznie. Jeżeli dwie przeciwne karawany są gotowe do wyruszenia, wyrusza ta o większej wartości. W przypadku remisu żadna z nich nie wyrusza.
Zwycięzcą zostaje gracz, którego przynajmniej dwie karawany są gotowe.

W sytuacji, w której jeden z graczy wyłoży swoją ostatnią kartę nie spełniając powyższego warunku, gracz ten przegrywa.
Źródło: fallout.wikia.com


To tyle zasad. Sama gra jest dość szybka i przyjemna, chociaż zdarzyło mi się kilka partii ciągnących się ponad pół godziny. Warta polecenia każdemu Wastelanderowi, gdy nie ma akurat turnieju pokera w okolicy.

Frytek



środa, 23 maja 2018

TOKAIDO - wycieczkowy quest


Sezon wakacyjny tuż, tuż za rogiem. Plany wycieczek w dłoniach, mapki w plecakach i torbach. Aparaty przygotowane. Jeszcze ostatnie przygotowania i można ruszać na wypoczynek. A co nas lepiej przygotuje niż Tokaido?



Pudełko zawiera długą planszę oraz kilka talii. Wszystkie karty zawierają klimatyczne ilustracje. Znajdziemy tam piękne grafiki przedstawiające jedzenie, gorące źródła z małpkami, cała gama pamiątek, które najlepiej zebrać w zestawie. Całość gry jest bardzo ładnie wydana w sposób, pozwalający utrzymać klimat.


Z fajniejszych rozwiązań mechanicznych zastosowano oczywiście zróżnicowanie mocy dla różnych postaci. Podoba mi się też rozwiązanie z poruszaniem (zawsze rusza się ten, kto jest ostatni). Do plusów zaliczę też to, że nie ma jasno określonej strategii wygranej. Nie musisz być szalonym,zakupowym maniakiem by nazbierać jak najwięcej zestawów pamiątek. Jest jeszcze podziwianie widoków i odpoczynek. Gra nie wartościuje. Ważne by Twoja postać spędziła te wakacje jak najmilej. :)

Na wspieram to była kiedyś zbiórka na grę "zwiedzam Rzym" lub "zwiedzamy Rzym". Jakoś tak w każdym razie. Pamiętam, że klimat tej gry, której było znacznie bliżej do gier wyścigowych, pasował do turystycznego sprintu. Tutaj nie ma takiego poczucia. Przyjemna pozycja, przy której miło posiedzieć ze znajomymi i nieznajomymi (pozdrawiamy randomowego Sebastiana, który do nas podszedł! Miałeś awesome brodę, miło było z Tobą remisować!). ;)

Plusy:
- klimat,
- łatwo przyswajalne zasady,
- urokliwe ilustracje,
- czas gry,
- Japonia ;)

Minusy:
- od paru dni zastanawiam się, co mi się w tej grze nie podobało i nie ma czegoś takiego :D

Rarianna

poniedziałek, 14 maja 2018

THE OTHERS - walka z grzechami głównymi

grafika ze strony rebel.pl

Kolejne kickstarterowe cudo. Zdobyło miliony monet, ma figurek ogrom i kolorowe żetony. Pytacie jaką grą jest the others? Przyjrzyjmy się.


THE OTHERS


Jest to typowy ameritrash. Są przygotowane scenariusze, do których dobieramy sobie głównego złego w postaci personifikacji grzechu oraz konstruujemy drużynę. Przyznam, że miłym zaskoczeniem był ameritrash kooperacyjny (stosunkowo). Nie walczą wszyscy ze wszystkimi, tylko drużyna bohaterów (do 4 osób) kontra grzech (piąty gracz jest tym złym).


Jak większość projektów z kampanii crowfundingowych tak i ta była wydana z mnóstwem dodatków oraz z dopracowanymi figurkami do ostatniego szczegółu. Serio, pycha ma nawet pryszcze na swoim cellulitowym tyłku. Too much details for me. :P Żetony są porządne a karty z kategorii tych śliskich, ale to nie ma znaczenia, jeśli będą koszulkowane.

słodkie znaczniki życia i spaczenia <3

ROZGRYWKA


Faktycznie rozgrywka jest przemyślana tak by zapewnić jej płynność. Jeśli gracze zbyt długo zwlekają z decyzjami grzech może zrobić im pewne nieprzyjemności. Przykładem jest tego już samo tworzenie drużyny. Jeśli gracze sprawnie nie dokonają wyboru, bohaterów wybierze za nich grzech i nie oszukujmy się, nie będzie wybierał najodpowiedniejszych do scenariusza.

"A może by tak rzucić wszystko i grać euro w Bieszczadach?"

Walka jest dla mnie minusem. Rzuty kośćmi mogą zepsuć najlepszy plan i na co te burze mózgów skoro kostki uważają inaczej?
Plusem jest natomiast to, że jak ginie Twój bohater to dobierasz z wcześniej przygotowanej rezerwy. Smutne to gdy do końca jeszcze godzina a Tobie zostaje wyjadania chipsów... chociaż w sumie, alternatywa ciekawa ;)
Kości mnie wychłostały i abominacja zdjęła mnie jednym atakiem :<

PODSUMOWANIE

Gra mnie nie zachwyciła, ale można spokojnie uznać, że wpływ miało na to, że nie jestem fanką gatunku jako takiego. Chociaż Zakazane gwiazdy były nawet przyjemnie, ale może to przez Warhammera 40k. Rozgrywka zajęła nam mniej niż sugerowany czas z pudełka.

Plusy:
- ładna,
- bogata w scenariusze i opcje,

Minusy:
- losowość w walce.

Klepsydry używaliśmy do mierzenia czasu na decyzje :P


Dajcie znać jak wam się spodobała :)

Rarianna

niedziela, 13 maja 2018

EUROGRA - na czym polega?


Z tym pojęciem nie raz spotkaliśmy się przeczesując niezmierzone połacie Internetu. Jednakże o co dokładnie chodzi z pojęciem eurogra? Zaraz wszystko będzie jasne.


EUROGRA


Eurogra, czy też eurogame, wywodzą się z Niemiec. Do charakterystycznych cech eurogier zalicza się stosunkowo proste zasady (reguły są proste do przyswojenia, to decyzje jakie trzeba podejmować w trakcie bywają trudne), abstrakcyjne pomysły, mechanika nie jest związana bezpośrednio z tematyką gry, wygrana jest zależna od przemyślanej strategii a nie szczęścia, interakcja między graczami jest zwykle znikoma. Strategiczne eurogry świetnie nadają się też na gry familijne.

PRZYKŁADOWE EUROGRY


Drugi biegun w grach to ameritrashe.

czwartek, 10 maja 2018

AZUL- o panie, kto to panu tak...


Z dużym opóźnieniem względem planszówkowego światka przedstawiam swoją  recenzję gry, która podbiła ostatnie Essen. Tak, dokładnie. Przyjrzymy się dziś najpopularniejszej grze remontowej ;)

Oszczędzę wam zachwytów nad estetyką tej gry. Po pierwsze - możecie przeczytać o tym tutaj. Po drugie, wszyscy o tym mówią. Pochwalę natomiast jakość komponentów tej gry. Odlane z żywicy kafelki są bardzo przyjemne w dotyku i lekkie. Planszetki wykonane porządnie, a znaczniki punktów są drewniane (yay). Całość składa się na solidną zwartość, która posłuży przez wiele rozgrywek.

Frytek nie zwrócił uwagi, że w ostatnim rzędzie ma już biały kafelek ;P
Gra opowiada o budowniczych pałacu w Portugalii, którzy za zadanie mieli przystroić jego wnętrze na wzór budowli Maurów. Nazwa wzięła się od nazw kafelków -azulejos. O czym można przeczytać w instrukcji ;) Ciekawe jakby nazwali grę z kręgu grecko-rzymskiego. Tessery skrócić do tess?


Jest to ten typ gier, które uwielbiam. Krótka instrukcja, nie wymagająca godzin studiowania. To się liczy! Jak w szachah - łatwo się nauczyć, trudno opanować. Podobnie jest tutaj. Ledwie odebraliśmy ją od kuriera usiadłam do przeczytania instrukcji i rozegraliśmy parę partii. Podoba mi się mały poziom losowości (jedynie przy zaopatrywaniu magazynów dostawców). Reszta wynika tylko z własnego kombinowania. Jedna z rzeczy, która mnie zaskoczyła było to, że pojedyncza partia nie trwała u nas tyle, ile wynosi sugerowany na pudełku czas.


Mamy przykład solidnego euro, który w naszym przypadku ma szansę zawalczyć o pozycję na stole z takimi grami jak splendor, geniusz lub crows. Zatem jeśli lubicie abstrakcyjne gry, w których zwycięstwo zależy od was a nie od ślepego farta, to zdecydowanie powinniście spróbować Azul.

W mojej ocenie 5/5
Plusy:
- ładne,
- łatwe w przyswojeniu zasad,
- szybkie,

Minusy:
- brak interakcji między graczami.

Rarianna