czwartek, 31 marca 2016

Patchwork


Dziś będziemy robić kołdry i jakkolwiek by to nie brzmiało będzie to świetną zabawą! Gra familijna Patchwork to również forma logicznej zabawy. Trzeba wysilić trochę umysł i pokombinować jak najlepiej okładać kolejne skrawki materiału by na koniec gry zostało jak najmniej pustej przestrzeni. Oprócz robienia kołdry musimy jeszcze uważać by zgromadzić odpowiednio duży majątek w guzikach, które są walutą w tej grze.


Gra jest w istocie wydana prześlicznie. Kawałki materiałów są kolorowe i w najróżniejszych wzorach. Do tego mamy dwie plansze kołder, gdzie wydawca posilił się na kolor żółty i limonkowy (serio użyto takich słów w instrukcji!).  Znacznik uniwersalny pokazujący jakie skrawki teraz będą możliwe do kupienia i dwa znaczniki na planszy czasu są wykonane z drewna.  Całość obiecuje wiele rozegranych gier i wiele radości.

Spodobała mi się ciekawa mechanika gry. Znacznik uniwersalny porusza się po kole zgodnie ze ruchem wskazówek zegara i wskazuje w ten sposób które materiały można kupić za guziki. Można wybrać spośród trzech leżących przed nim. Wybierzemy np. drugi i wtedy znacznik zajmuje jego miejsce i w ten sposób mamy kolejny zestaw 3 skrawków a wskaźnik przesunął się trochę do przodu. Gra nie należy pod tym względem do kategorii strategicznych, ale miło musieć pogłówkować: co lepiej kupić i jak zablokować kupno drugiemu graczowi.

Materiały kupujemy oczywiście po to by stworzyć kołdrę. W momencie gdy powstają nam dziury to na planszy czasu co parę pól jest do zdobycia płytka łatki. Zawsze to trochę nam pomoże. Im więcej guzików tym lepiej, bo na koniec gry przeliczają się one na punkty zwycięstwa.
Pojedyncza gra trwa ok. 30 minut i rzeczywiście pudełko się nie myli w tej kwestii ;) Chwalę wyrównany stosunek losowości do planowania, dzięki czemu można bez problemu zagrać w to z młodszym graczem. Za równo konieczność przesuwania drewnianych elementów jak i mnogość koloru pomoże skupić młodszym fanom uwagę ;) Starsi docenią zwykłe kombinowanie jak ukłądac poszczególne figury by zrobić kołdrę. Serdecznie polecam!

Rarianna

P.S. Obecnie ponownie wyjeżdżam na stanowisko archeologiczne, więc notki w kwietniu mogą być z pewnym opóźnieniem. Wracam 14/15 kwietnia.


poniedziałek, 21 marca 2016

Tak, Mroczny Władco! - zielona




Tak, Mroczny Władco! Jak sobie życzysz Mroczny Władco! Wedle Twojej woli Najmroczniejszy! Oglądaliście kiedyś Gumisie? Pamiętacie jak zachowywały się ogry? Teraz Wy jesteście ogrami. A właściwie goblinami. Tak, czy siak, idea gry to wcielenie się w niekompetentnych, niezdarnych, ślamazarnych sługusów Pana Ciemności z mrocznej Krag Morthy. Jak wiadomo, gdy takim łamagom powierza się ważną misję to mają to do siebie, że zawodzą... Nie zdobyli różdżki, nie porwali księżniczki, nie upilnowali bohatera uwięzionego w lochu i tu zaczyna się gra.Gdy kolejny genialny plan na zdobycie władzy rozbija się o ponure skały rzeczywistości Mroczny Władca chce się dowiedzieć, kto jest winny i wyładować na nim swój (oczywiście słuszny) gniew.


Jeden z graczy wciela się w Mrocznego Władcę, reszta jest jego sługusami. Władca sam decyduje od kogo zaczyna odpytywanie i jak toczy się akcja. Goblin oczywiście opowiada zajmującą historię, w której robił co mógł by zrealizować powierzone mu zadanie i tylko zbieg niefortunnych okoliczności, zupełnie przez niego niezawinionych sprawił, że mu się nie udało. Do budowania narracji wykorzystujemy karty opowieści (te z MW na odwrocie).Jednak gdy historia nam się nie klei, brak nam polotu, jąkamy się (MW nie lubi jąkania - to go irytuje) zawsze możemy zwalić winę na kogoś innego! "Już biegłam by ogniem na wieży dać znać, ale okazało się, że Maciek wylał całą oliwę!" i tu zagrywamy kartę akcji (karty z głową zestresowanego goblina na odwrocie) i narracja przenosi się na drugiego gracza, który musi wytłumaczyć ze swojego zachowania.


Im bardziej absurdalne tłumaczenie, tym śmieszniej! Gra tak zabójczo prosta w swoim założeniu jest genialną pozycją imprezową. Odgrywanie uniżonych sług, traktujących Mrocznego Władce z nabożeństwem pomieszanym ze szczerym przerażeniem to zabawna sprawa. W końcu jaki minion będzie do Geniusza Zła mówił po imieniu? Nie uchodzi... My zwykliśmy sobie w naszym gronie nazywać T,MW korpo grą (wszystko ASAP i czemu targety nie wyrobione?!) ;) Gdy Władce nie satysfakcjonują tłumaczenie to rzuca on  mroczne spojrzenie, to ostrzeżenie, że od tej pory jesteś na cenzurowanym! Przegrywa ten, kto pierwszy dojdzie do mrocznego spojrzenia trzeciego stopnia.


Gra to talia kart, które w podręcznym pudełeczku można bez problemu przenieść, więc zabranie tego na imprezę nie stanowi żadnego utrudnienia. Zasady tłumaczy się szybko, tylko niektórym zajmuje parę kolejek, parę zmian narracji zanim wdrożą się w specyfikę tej gry. Ale potem to już idzie. Zdarzają się też oczywiście samorodne talenty, które do tej pory nie grywały, ale posadzone jak Mroczny Władca z miejsca się odnajdują i tworzą świetną narracyjną atmosferę! Świetna gra, mnóstwo śmiechu - polecam na 120%!

Rarianna

P.S. Jeszcze nigdy nie byłam Mrocznym Władcą :< 

czwartek, 17 marca 2016

Story cubes: Strachy

 

Omówimy dziś dodatek do gry/ zabawki Story Cubes. Podobnie jak podstawka tak i to jest kościaną grą narracyjną. Jak widać, nie mam szczęścia do Kostek, bo jak tylko je wyjęłam to pies poczuł zaburzenia mocy w pokoju (może go wystraszyły - w końcu taki zestaw!) i postanowił je pogryźć. dlatego zdjęcie pudełeczka sfatygowane, choć same kostki nie ucierpiały (plusy dla producenta!). Pominę kwestie walorów całej gry, postaram się skupić tylko na tym co wnosi dodatek.


A są to 3 kostki z wizerunkami kojarzącymi się z szeroko rozumianą tematyką grozy. Znajdziemy tu klasyczne mózgi i zombie, szalonych naukowców, pająki, ale i moje ulubione drzwi za kryjące Lovecraftowskiego stwora, którego macki wolno, acz nieubłaganie suną po podłodze by dotrzeć do drżącej postaci, czekającej na nieuniknione spotkanie z plugastwem, które na zawsze zmieni jej umysł... O to właśnie chodzi w story cubesach, coś wspaniałego. Genialny dodatek!  Poprzednio głównie doceniałam walory edukacyjne przy nauce języków obcych (ćwiczenie mówienia, poszerzanie słownictwa itd). Tym razem chciałabym również zwrócić uwagę, ile zabawy może nieść snucie opowieści grozy, ciemną nocą na obozie z dala od innych żyjących....


Dodatkowo, czasem podczas prowadzenia sesji, zdarza się, że na szybko potrzebujesz legend i bajań ludowych. Wtedy wykonujesz taką trójeczką tajny rzut (kaseta, brama, ręka) i masz starożytny zapis na pergaminie cienkim jak szansa na przeżycie, o zamczysku gdzie gniazdo mają poczwary nieumarłe, co miejscowych nękają. Ot, generator straszydeł sobie w ten sposób zapewniamy! Sprytne? Sprytne.

Pomijając moje koszmarne opakowanie, warto zwrócić uwagę, że kostki są w wygodnej plastykowej, lekkiej szynie. Zapewnia to ogromną łatwość przenoszenia. Dzięki rozmiarom są świetne na wyjazdy, gry w terenie i ogólni podczas przenoszenia. Ja nie żałuję zakupu. Urozmaiciło nam to prowadzenie lekcji, bo jednak daje to mnóstwo nowych wątków do poruszenia, historii do opowiedzenia i tekstów do napisania. Co jest dla mnie najważniejsze, że gimnazjalista reaguje pozytywnie gdy to wyciągam z torby (a skoro gimnazjum to zaakceptowało - to musi być coś na rzeczy!). :)

Rarianna

czwartek, 3 marca 2016

Takenoko


Gra o pandzie i tym jak wcina bambusa. Koniec, dziękuję - warto kupować, bo panda.

A tak na poważnie, Takenoko to prześlicznie wykonana gra familijna. Ikoniczny misiek jest podarkiem dla cesarza, wraz z ogrodnikiem staje się pionkiem w ogrodzie gdzie hoduje się ku jego uciesze różne rodzaje bambusów, które może podjadać. Figurki są wykonane z trwałego tworzywa, powinny wytrzymać wiele rozgrywek, wliczając w to głaskanie figurki pandy, która z tymi błękitnymi oczkami jest po prostu zachwycająca (nie oceniajcie mnie, człowiek musi mieć swoje małe przyjemności).
Celem gry jest zrealizowanie określonej ilości zadań, które można podzielić na trzy kategorie: karmienia pandy np. zjedz po jednym bambusie z każdego koloru, lub zjedz 3 żółte bambusy itd; ogrodnicze - wyhoduj 2 bambusy na wysokość co najmniej 4 członów; terenowe: ułóż określone terytoria w odpowiedniej konfiguracji, nawodnij okolicę itp. Kolejka rozpoczyna się od rzutu kostkę, która zawsze daje nam jakiś bonus w tej kolejce. Może to być darmowe przesunięcie pandy, dobranie żetonu nawodnienia lub żyzności, podwójna akcja itd. Następnie wykorzystujemy drewniane znaczniki by na swojej osobistej planszy gracza zaznaczyć na jakie akcje się decydujemy w tej kolejce.

Gra nie należy do szczególnie złożonych, większość zasad przyswaja się intuicyjnie jak choćby umieszczenie kanałów, dobudowywanie terenów ogrodu czy przemieszczenia pionków pandy i ogrodniku, którzy potrafią się ruszać tylko po prostej. Konieczność wykonywania dużej ilości ruchów jak rzucanie kostką, umiejscowienie znaczników, zdjęcie znaczników, dobranie karty oraz wiele innych sprawia, że dziecku łatwiej skupić uwagę na grze. Młodszy gracz ciągle doświadcza jakiś bodźców związanych z interakcją z grą, dlatego nie znudzi nam się po 3 kolejkach ;) Dorosły natomiast doceni na pewno dobrze wyważony stosunek losowości do strategicznego planowania ruchów w celu realizacji kolejnych zadań.

Osobiście ta gra mi bardzo przypadła do gustu (nie tylko z powodu pandy!). Jest to naprawdę kawał dobrze zrobionej gry. Przemyślana, urocza, porządnie wydana. Może gdybyśmy już mieli na siłę szukać wad to mogłaby być wprowadzona jednak jakaś forma interakcji między graczami. Choć tak, jak napisałam wcześniej, mi osobiście ta gra trafiła prosto w 10. Nie bez powodu gra jest nominowana w rankingu na najlepszą grę wydaną w Polsce w 2015 roku!

Rarianna