środa, 12 września 2018

XIANGQI - SZACHY Z DALEKIEGO WSCHODU



Nie tak dawno, bo na początku września na warszawskim Bemowie odbył się festiwal kultury wietnamskiej. Jako, że dzień piękny i słoneczny, to aż zachęcało by wyjść z domu i spędzić go przyjemnie w terenie.

Wśród zupełnie uniwersalnych atrakcji jak dmuchane zamki i zjeżdżalnie, czy malowanie twarzy można było odwiedzić całą masę stoisk, na których każdy znalazłby coś dla siebie. Przepięknie zdobione ao dai, koncerty z ludową muzyką czy pokazy sztuk walki mogły zadowolić nawet najwybredniejszych odwiedzających. Dookoła unosił się zapach smażonego makaronu z warzywami. Mmm... przyjemne wspomnienia. Nie będzie jednak zaskoczeniem, gdy przyznam, że najbardziej skusiła mnie w opisie wydarzenia wzmianka o narodowych grach!

Jak widać - emocje wzięły górę i nie można było siedzieć przy rozgrywce!
Trudno było ich znaleźć! Tyle stoisk tak pięknie wyeksponowanych a w cieniu drzew ukrytych kilka stolików z rozłożonymi planszami i w dodatku otoczone szczelnie tłumem ludzi. W końcu udało nam się dopchnąć do stolika by zobaczyć co też Wietnamczycy uważają za swoją narodową grę.
Xiangqi, bo o tej grze mówimy, to pochodna chińskich szachów, o których najwcześniejsze wzmianki pochodzę z I w. p.n.e. W drugiej połowie VI w. p.n.e. cesarz Wu opisał zasady gry w swojej książce, nadając jej tematykę astronomiczną. Sama gra nazywana była grą w słonia lub grą figur. Tłumaczenie nie jest jasne. Znak opisujący oba te słowa był taki sam i czytało się go w ten sam sposób.


Z drugiej strony, badający historię szachów Murray uważał, że mogła występować więcej niż jedna gra pod nazwą xiangqi. I sama gra astronomiczna jest bardziej kategorią. Obecni badacze nie wypracowali sobie jednego zdania na ten temat.
Za panowania dynastii Qing w Chinach zapanował ekonomiczny i kulturowy dobrobyt i na ten własnie okres datuje się przeniknięcie szachów do Wietnamu.

Brakowało mi zabaw ludowych. Na festiwalu było tylko kilka stolików z szachami.


Rarianna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz