czwartek, 10 maja 2018

AZUL- o panie, kto to panu tak...


Z dużym opóźnieniem względem planszówkowego światka przedstawiam swoją  recenzję gry, która podbiła ostatnie Essen. Tak, dokładnie. Przyjrzymy się dziś najpopularniejszej grze remontowej ;)

Oszczędzę wam zachwytów nad estetyką tej gry. Po pierwsze - możecie przeczytać o tym tutaj. Po drugie, wszyscy o tym mówią. Pochwalę natomiast jakość komponentów tej gry. Odlane z żywicy kafelki są bardzo przyjemne w dotyku i lekkie. Planszetki wykonane porządnie, a znaczniki punktów są drewniane (yay). Całość składa się na solidną zwartość, która posłuży przez wiele rozgrywek.

Frytek nie zwrócił uwagi, że w ostatnim rzędzie ma już biały kafelek ;P
Gra opowiada o budowniczych pałacu w Portugalii, którzy za zadanie mieli przystroić jego wnętrze na wzór budowli Maurów. Nazwa wzięła się od nazw kafelków -azulejos. O czym można przeczytać w instrukcji ;) Ciekawe jakby nazwali grę z kręgu grecko-rzymskiego. Tessery skrócić do tess?


Jest to ten typ gier, które uwielbiam. Krótka instrukcja, nie wymagająca godzin studiowania. To się liczy! Jak w szachah - łatwo się nauczyć, trudno opanować. Podobnie jest tutaj. Ledwie odebraliśmy ją od kuriera usiadłam do przeczytania instrukcji i rozegraliśmy parę partii. Podoba mi się mały poziom losowości (jedynie przy zaopatrywaniu magazynów dostawców). Reszta wynika tylko z własnego kombinowania. Jedna z rzeczy, która mnie zaskoczyła było to, że pojedyncza partia nie trwała u nas tyle, ile wynosi sugerowany na pudełku czas.


Mamy przykład solidnego euro, który w naszym przypadku ma szansę zawalczyć o pozycję na stole z takimi grami jak splendor, geniusz lub crows. Zatem jeśli lubicie abstrakcyjne gry, w których zwycięstwo zależy od was a nie od ślepego farta, to zdecydowanie powinniście spróbować Azul.

W mojej ocenie 5/5
Plusy:
- ładne,
- łatwe w przyswojeniu zasad,
- szybkie,

Minusy:
- brak interakcji między graczami.

Rarianna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz