środa, 30 listopada 2016

Planszówki na narodowym 2016



Kolejna edycja popularnego meeta dla fanów planszówek. Po raz kolejny stowarzyszenie Rozwiń się zaprosiło nas na stadion narodowy PGE w Warszawie by wspólnie zagrać, wziąć udział w konkursach lub zapoznać się z nowymi premierami, które wydawnictwa gier ciągle nas zaskakuje.

Impreza trwała od 10:00 do 20:00. Tylko na początku można było wejść bez kolejek, potem trzeba było liczyć się ze staniem w wężyku nawet do 30 minut! Najgorzej było na zewnątrz, tam animatorzy ani wolontariusze nie zabawiali, pozostawiając na pastwę warunków atmosferycznych. W środku jednak byłam pozytywnie zaskoczona. Z zakolu kolejki poustawiano stoliki i różne gry do których wolontariusze zapraszali. Były to oczywiście proste tytułu, gdzie pojedyncza runda szybka mija. Dzięki temu można było już w kolejce posmakować po, co tu przyszliśmy :)


Na drugim piętrze czekały nas strefy gier i wystawcy. Jestem mega szczęśliwa, że pojawiły się również stowarzyszenia promujące inne gry jak np. Carrom! Górą Carrom i Mancala ;)

W na korytarzu przy wystawcach można było od razu nabyć gry, które nas zaintrygowały, lub mieliśmy okazję już ich spróbować w wielkiej wypożyczalni piętro niżej. Oprócz tego były sale turniejowe. Tym razem postanowiłam nie brać udziału w żadnym turnieju, zostawiłam to dla młodszych ;)

Tym razem zdecydowaną większość czasu spędziłam w wypożyczalni. Gdzie graliśmy w kolejne i kolejne gry. Poprzednio też chwaliłam tę ideę. Gry są drogie i zawsze jest obawa, czy kupiony tytuł nam będzie odpowiadał. Oczywiście są takie strony jak ta (skromność), gdzie można przeczytać opinię i wskazówki na temat rozgrywki. Jednak gust jest kwestią płynną. Dlatego tak gorąco pochwalam ideę wypożyczalni, gdzie możesz zagrać i sprawdzić, czy dana planszówka Ci odpowiada. My co prawda z tytułów, w które jeszcze nie graliśmy wzięliśmy tylko Intrygantów i Pokój 25 (recenzje wkrótce - bądźcie czujni).


Impreza się udała. Wydawało mi się, że pojawiło się mniej osób, ale liczba ponad 7,5 tysiąca osób to nie jest mało ;) Liczę na kolejne tego typu inicjatywy. Do zobaczenia na następnym warszawskim graniu!

Rarianna

poniedziałek, 21 listopada 2016

Metro 2033


Miałam dziś przyjemność pograć w grę przygodowo- strategiczną w uniwersum Dmitrija Głuchowskiego. Teraz kiedy już cała trylogia jest wydana. Polski fandom nie szczędził kreatywności na swoich własnych zbiorach opowiadań możemy przyjrzeć się bliżej grze.


Na co zwracamy uwagę gdy tylko widzimy nową grę? Oczywiście na sposób wydania. Jest wiele typów kart, każdy rodzaj z unikalną koszulką. Wydane w formacie standardowym, więc dokupienie dla nich koszulek nie powinno być problemem. Grafiki są zachwycające. Sprawnie przenoszą w świat, który znamy z powieści Głuchowskiego. Nawet w pewien sposób wzbogacają, do tej pory wszak mieliśmy tylko opisy. Teraz mamy też autoryzowaną wizję jak dokładnie wyglądały stwory spotykane w tunelach moskiewskiego metra.


Mechanika nie należy do złożonych. Każda runda składa się z kilku faz, które po kolei są wykonywane przez graczy. Wydarzenia, mobilizacja, armia, bohater, ewentualna wygrana. Nie wymaga to szczególnie zaawansowanego myślenia strategicznego. Fajną opcją (mnie osobiście urzekła) jest wiele parę opcji na zdobycie zwycięstwa. Można dobyć całe polis (4 stacje - choć dla fanów pewnie nie musiałam tego zaznaczać).Można też zdobywać punkty zwycięstwa. Ale jak? Rozwijając armię i zdobywać dominację nad konkretnym obszarem metra? A może bardziej skupić się na doposażeniu bohatera i skupiać się na wypełniania misji oraz atakowaniu nim stacji? Coś pomiędzy?



Bardzo ciekawie rozwiązali tu sposób walki między graczami. Kojarzy się trochę z Cywilizacją Sida Meiersa, z tym,że tutaj stosowane karty walki nie zostają z nami na stałe. Atakujący tasuje karty i począwszy od siebie rozdaje po 3. Następnie każda ze stron patrzy na to, co jej przypadło i wybiera jedną, którą ma zamiar wykorzystać w tej walce. Po potyczce karty wracają do talii obok planszy.



Gdy gramy w mniej niż 6 osób, niektóre obszary metra są nieużywane. Pomysł z planszami zakrywającymi te fragmenty mapy jest bardzo trafiony. Trochę się ślizga, ale i tak jest to wygodne udogodnienie. Gra trwała trochę dłużej niż przewidywał czas na pudełku, ale może po prostu za dużo plotkujemy w trakcie, trudno ocenić ;)


In plus: wydanie, średnie złożenie, uniwersum, poziom interakcji między graczami
In minus: trudno to wytłumaczyć, ale wydawała mi się trochę za prosta. Nie stanowiła wyzwania jak np. Terra Mystica lub Alchemicy, gdzie każdy ruch ma kolosalne znaczenie. Ja wiem, że to jednak trochę inny typ gier, ale chciałabym by było to jednak minimalnie trudniejsze. Może większe koszty w zasobach? Pozostaje pograć jeszcze by wynaleźć odpowiedniego home rule'a by rozgrywka wydała się trudniejsza. :)


Rarianna


środa, 16 listopada 2016

Zgadnij kto to?



Niedawno było Essen, fala nowości zalała nas mocą tytułów i oczywiście też jestem pod wrażeniem Kanagawa lub Fields of Green. Ale przeglądając kolekcję odkryłam, że kurzy się stara perełka jaką jest Zgadnij kto to?

O matko, pamiętam jak pierwszy raz grałam w tę Zgadnij kto to. Perfekcyjna dla dzieci, pomagała uczyć się zadawać pytania umiejętnie, myśleć analitycznie i przy okazji dawała dużo radości. Oczywiście stara wersja gry była marnie zbilansowana. Jak wylosowało się kobietę to wiadomo, że szybko zgadną. My wprowadziliśmy home rule, że o płeć się nie pyta.



Jest też jedna z pierwszych gier podróżnych. Oba plastykowe stelaże można było ze sobą złączyć, dzięki temu gra stawała się łatwa do spakowania i zabrania na wakacje. Gdzie często z nami jeździła ;) Małe wymiary gwarantowały też możliwość grania w samochodzie, zatem szczególnie długą i uciążliwą podróż rozpraszały pytania: czy ma okulary? Czy jest uśmiechnięty?

oryginalne opakowanie - nostalgia mocno

Obecnie na rynku jest dostępna cała wersja alternatywnych wersji tej gry. Trochę jak z monopolem, prawda? Dlatego mamy księżniczkowe zgadnij kto to, zgadnij kto to z my little pony, wersja elektroniczna nawet! Nowe szaty graficzne opierają się tylko na konsekwentnym wyciąganiu pieniędzy, elektroniczna jest śmiesznym urozmaiceniem, ale nie wzbogaca istotnie rozgrywki. Niemniej lubię tę grę, a jak widać na zdjęciu, w przerwie pomiędzy intensywną sesją Dawno, dawno temu z przyjemnością znalazłyśmy czas i wolę by rozegrać coś z czasów naszego dzieciństwa.

Rarianna

czwartek, 10 listopada 2016

Dom przyjazny dla planety


Ikea słynie ze swojej działalności proekologicznej a tym razem poważyła się na wydanie gry!

20 listopada będzie okazja by zdobyć tę grę w ramach turnieju, który odbędzie się w każdym sklepie Ikea w Polsce. Po turnieju eliminacyjnym 20.11 czeka nas finał, mający miejsce 27.11. Warto się zgłosić, ponieważ gra jest limitowanym produktem promocyjnym i nie wiadomo, czy nadarzy się okazja do zdobycia jej inną drogą ;)

Zgłoszenia można dokonać tutaj:
https://www.ikeafamily.eu/lp/turniej/

Oprócz gry, dla graczy, którzy zdobędą miejsce na podium przewidziane są też inne nagrody. Dla 1 miejsca bon do wykorzystania w Ikea na 700 zł, 2 miejsce bon na 500 zł i 3 miejsce z bonem na 250 zł.

Rarianna

niedziela, 6 listopada 2016

Exoplanets


Jestem strasznie leniwą bułą przez co od paru dni nie publikowałam, ale prawda jest taka, że łapie mnie jesienne przeziębienie. Nieistotne! Bo to, co jest dobre w takie pogodzie to możliwość siedzenia w domu bez wyrzutów sumienia ;) a dziś gra strategiczna!



Gra polega na zasiedlaniu i terramorfowaniu planet oraz rozwijaniu na nich gatunków. By osiągać poszczególne cele trzeba umiejętnie zarządzać zasobami jakimi jest dostęp do światła słonecznego, wody i powietrza. Nasze akcje odciskają piętno nie tylko na planecie nad którą pracujemy, ale też i na całym układzie. Być może spowodujemy wybuch lub aktywujemy czarną dziurę a wtedy każdy gracz poniesie tego konsekwencję.


Podczas odkrywania planety lub gdy następuje ten moment w Twojej kolejce jest możliwość dobrania celu. W powyższym przykładzie cel nr 3 - musiałam zasiedlić gatunkami co najmniej 3 planety (oczywiście przelicza się to potem na punkty zwycięstwa!). Nie ma się co zniechęcać angielskimi nazwami celów, ponieważ wszystkie i tak są dokładnie wytłumaczone na karcie pomocy. Całość gry jednak opiera się na znacznikach i plastykowych kryształkach (prześlicznych!).


Gra jest przewidziana na 30 minut i rzeczywiście mniej więcej tyle trwa pojedyncza rozrywka w nią. Jeszcze parę słów o dodatku. Jak widzicie na zdjęciu-planety, zasoby, znaczniki są ułożona na niebieskiej macie z zaznaczonymi na nie miejscami, są wyrysowane orbity i cała reszta. Mata jest wykonana z jakiegoś gumowego materiału, ale nie śmierdzi gumą tylko jest miła w dotyku i ładna (wygląda trochę jak niebo). Jest to jeden z tych dodatków, który absolutnie nic nie daje jeśli chodzi o grywalność gry lub jej dodatkowe funkcje - on ma być ładny. I spełnia swoje zadanie, więc jeżeli tego oczekujecie od swojego nowego dodatku to bierzcie cały zestaw.


Podsumowując: gra jest średnio złożona, umożliwia interakcję między graczami w dużym stopniu, jest porządnie wydana. Minusy? Może trochę za krótka ;)

Rarianna