wtorek, 25 grudnia 2018

BETRAYAL... - zdradliwa kooperacja


Tyle wolnego czasu, który można spożytkować na przyjemności ^^ Dlatego my usiedliśmy do naszej półki wstydu i wzięliśmy na warsztat zamówione na zeszłą gwiazdkę Betrayal at house on the hill. Cóż to było za marnotrawstwo czasu! Jak mogliśmy pozwolić by tak cudowna gra kurzyła się niemal rok na półce zamiast leżeć rozłożona na stole?!

Nie mogliśmy znaleźć tokena pieska, więc użyliśmy suwaka ^^' 

Fabuła gry opowiada o grupce znajomych, która wchodzi do nawiedzonego domu na wzgórzu bu odkryć jego tajemnice. Zaczynamy od miłej kooperacji opartej na eksploracji i rozwijaniu postaci. w pewnym momencie następuje pora 'nawiedzenia'. Nie musi to być konkretnie nawiedzenie. Właściwie dowolne przeistoczenie się w głównego złego. Jedna z osób, staje się tym złym. Może to być szef kultystów, może to być władca zombie, który zamordował postać tego gracza. W tym momencie już gramy w klasyczną grę asymetryczną. Jeden gracz z minionami kontra reszta. Gra oferuje wiele scenariuszy z klimatycznymi opisami. Wyczuwalna jest też równowaga sił. Twórcy gry dobrze przemyśleli rozkład sił. Grając w tę grę czuję się jakbym odtwarzała historie z klasycznych horrorów.

Jednak jak to mówią: nie ma róży bez kolców i planszówki bez wad. Tu jest podobnie. Jakość wykonania elementów gry jest frustrująca. Dużo pisałam o tym tutaj, ale teraz po kilku partiach mogę w pełni świadomie stwierdzić jak niepraktyczne są plastykowe suwaki, które niestabilnie trzymają się krawędzi cienkich kartoników postaci. Kartonowe kafelki są cienkie i już widać, że szybko będą się strzępić na krawędziach. Z resztą kilka znaczników jest już naruszona a ledwie zostały wyjęte z wypraski! Gumowate brzydkie figurki przyprawiają o koszmary (ale może to element budujący nastrój?).

Mimo słabej jakości wykonania gra mnie totalnie urzekła i wiem, że teraz na długo będzie królowała na naszym stole :)

Rarianna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz